PRZYSZŁOŚĆ KOŚCIOŁA A DROGA SYNODALNA
źródło grafiki: https://pch24.pl/wp-content/uploads/2023/12/Fernandez-Francis2.jpg
Dokument Fiducia Supplicans z 18 grudnia może być zaskoczeniem dla wiernych Kościoła Katolickiego. Niniejsza deklaracja, ogłoszona przez kardynała Victora Manuela Fernándeza („głowa” Kongregacji Doktryny Wiary), pozwala na błogosławienie par tej samej płci. Fiducia Supplicans nakłada ograniczenia w zakresie formy i materii samego błogosławieństwa, w uzasadnieniu podając troskę, by nie mylić nowo ustanowionej instytucji z udzielaniem sakramentu małżeństwa. Ruch, jak wspomnieliśmy, zaskakujący, ale wpisujący się w trajektorię drogi synodalnej, a nawet Soboru Watykańskiego Drugiego. To właśnie kardynał Montini, późniejszy papież Paweł VI, jeden z pasterzy soboru, zaproponował model synodalności globalnej Kościoła Katolickiego jako zastępstwa dla instytucji soborów powszechnych. Obecne reformy uzasadnia się pasterską troską, na drodze której stać ma skostniały i wrogi przyszłości tradycjonalizm.
Nowy Ruch Watykanu, szczególnie ujawnił podziały w Kościele. I tak amerykańskie czasopismo prowadzone przez jezuitów, „America”, jest szczególnie zadowolone z takiego obrotu spraw. Środowiska Jezuickie, szczególnie amerykańskie, reprezentują nurt skrajnie progresywny. I tak jezuita James Martin na platformie (x niegdyś Twitter) celebrował cyt., „kiedyś nie mogłem błogosławić par tej samej płci, dziś z pewnymi ograniczeniami już mogę”. Podobne stanowisko wykazują biskupi Austrii i Niemiec. Również biskupi Filipin stanęli na stanowisku, że treść dokumentu nie wymaga szczególnej klaryfikacji. Natomiast biskupi z krajów afrykańskich skrajnie odrzucili owy dokument, odmawiając jego implementacji w jakiejkolwiek formie. W Malawi 9 z 12 aktywnych biskupów podpisało deklarację odrzucającą błogosławieństwo par tej samej płci w całości. Tymczasem Kardynał Fridolin Ambongo, głowa konferencji, ustanowiony na tę pozycję przez Papieża Franciszka, wystosowywał prośbę, by w oparciu o zasady drogi synodalnej, pojedynczy biskupi nie deklarowali swojej dezaprobaty dla Fiducia Supplicans.
Osobnego omówienia wymaga stanowisko konferencji episkopatu polski. Rzecznik episkopatu, ksiądz sj. Leszek Gęsiak, stwierdził, że przedmiotowa deklaracja nic nie zmieniła. Zdaniem sekretarza, błogosławiona może być tylko pojedyncza osoba dążąca do opuszczenia stanu grzesznego. De facto mija się to z treścią samego dokumentu. Od deklaracji sekretarza KEP odciął się prymas polski, arcybiskup Wojciech Polak. Sekretarz podkreślił, że wydał swoją deklarację po konsultacji z Radą Stałą KEP, w skład której wchodzi 14 biskupów. Są to: Andrzej Czaja, Wacław Depo, Andrzej Dzięga, Marian Florczyk, Stanisław Gądecki, Józef Górzyński, Marek Jędraszewski, Artur Miziński, Kazimierz Nycz, Wojciech Polak, Grzegorz Ryś, Wiesław Śmigiel, Piotr Turzyński, Tadeusz Wojda. Prymas stoi na stanowisku, że deklaracja sekretarza jest jego własnym oświadczeniem, a nie oświadczeniem Rady Stałej KEP.
Zrozumieć należy, że deklaracja jest dokumentem, który tworzy nową kategorię błogosławieństwa. Do tej pory błogosławieństwo w magisterium Kościoła, w sensie liturgicznym, było czynnością o charakterze leczniczym i aprobującym. Błogosławieństwo pastoralne, termin nie określony w dokumencie wprost, jest jedynie czynnością leczniczą, mającą na celu aprobować to, co w danej osobie słuszne i godne. Kłopotliwym i powodującym konfuzję wydaje się wprowadzenie nowej kategorii, czy też rytuału w sposób pośredni, a nawet nieco ukryty. Do tej pory Kościół przyjmował stanowisko zaprzeczające możliwości łącznego błogosławienia par tych samych płci. Nowa kategoria ma niejako pominąć ten zakaz.
Kard. Fernandez stoi na stanowisku, że antagonistyczna postawa części biskupów jest wywołana jedynie sytuacją prawną i kulturową w krajach danej konferencji biskupów. W ten sposób próbuje się raczej ignorować spór teologiczny i duchowy. Wpisuje się to w praktykę pewnych środowisk władzy Kościoła. Przykładowo Papież Franciszek, opisywany jest jako popierający określone reformy, ale zdaje się unikać jawnego twardego i otwartego ujawnienia swojego stanowiska. Papieżom takie instrumenty przysługują, choćby z instytucji ex cathedra. Podobnie czynią środowiska skupione w koło radykalnych reform, czy teologi wyzwolenia czy radykalnego marksizmu. Środowiska te skrytykowały nawet brak ujęcia w Fiducia Supplicans statusu par nieregularnych, np. rozwodników.
Ostatecznie ponowne rozmiękczanie doktryny może w niedalekiej przyszłości prowadzić Kościół Katolicki do schizmy. Takie działanie może mieć sens, jeżeli celem reformatorów byłoby zepchnięcie ewentualnej odpowiedzialności za rozłam na drugą stronę. Warto zaznaczyć, że za jawny sprzeciw wobec Fiducia Supplicans osoby duchowne ponoszą surowe konsekwencje. Przykładem może być chociażby biskup Strickland, który został usunięty ze swojej diecezji za dezaprobatę wobec postulatów promowanych przez katolickie środowiska postępowe. Podobnie kard. Burke, który jest autorem wielu dokumentów kwestionujących obecne reformy, został nie tak dawno pozbawiony mieszkania na terenie Watykanu, a tym samym pensji przysługującej kardynałom. Być może jest to szczególnie kłopotliwe dla reformatorów, którzy żyją w przypuszczeniu, że obecnym zmianom w Kościele towarzyszy Duch Święty, a więc każdy kapłan, bez względu na swoje indywidualne poglądy, powinien w pełni pokory podporządkować się postulatom Watykanu.
Reformy mają wpływ na Kościół, choćby przez tworzenie nowych definicji i instytucji, albo też przez zmianę znaczenia definicji i instytucji już istniejących. Zobaczmy chociaż postulat kardynała Montiniego (później Pawła VI) o zarządzaniu Kościołem przez synody globalne. Z drugiej strony mamy tradycyjną naukę św. Tomasza, która niejako odchodzi w niepamięć, co zdaje się podkreślać Papież Franciszek (chociażby odrzucając rozważania nad karą śmierci), nie wspominając już o nauczaniu św. Bonawentury o narodzinach Kościoła.
Miejmy nadzieję, że powiedzenie „rewolucje zjadają własne dzieci” nie znajdzie zastosowania w przypadku radykalnych reform Stolicy Apostolskiej. Bardzo stara nauka mówiła, że losy Kościoła od utworzenia go przez Jezusa aż do Apokalipsy powtarzają elementy życia Chrystusa. Duch Święty jest duchem pewności, ale nie pychy. Jak głosił święty Paweł w drugim liście do Tesaloniczan, „(…) niech tylko ten, co powstrzymuje [ho katechon], ustąpi miejsca. Wówczas objawiony zostanie bezprawny [anomos], którego Pan zgładzi tchnieniem swoich ust i dezaktywuje [katergesei] objawieniem swojej obecności [parousia]. Obecność jego jest wedle dzieła [kat’energeian] szatana w całej mocy”. Jeżeli będziemy modlić się, aby czas ostateczny nie był naszym, to czy w ten sposób nie przenosimy odpowiedzialności za czasy ostateczne na inne pokolenie? Także módlmy się, że jeżeli dla Matki Kościoła ma nadejść pasja, to oby dane było żyć i wytrwać w wierze godnie. Za to się módlmy.
Autor: Igor Jarocki