źródło grafiki: https://sanktuariummaryjne.pl/

Niewielka wieś Gietrzwałd położona jest osiemnaście kilometrów od Olsztyna, w połowie drogi do Ostródy, blisko granicy południowej Warmii, otoczona malowniczymi wzgórzami nad rzeką Giłwą, która jest prawym dopływem Pasłęki. To właśnie tam znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Gietrzwałdzkiej. Powstało ono dla uczczenia Objawień gietrzwałdzkich z 1877 roku, które miały miejsce 20 lat po objawieniach znanych z francuskiego Lourdes, a 23 lata po ogłoszeniu przez Papieża Piusa IX dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi Panny.

Objawienia Gietrzwałdzkie miały miejsce od 27 czerwca do 16 września 1877 roku i pozostają jedynymi objawieniami maryjnymi w Polsce, które są uznawane przez Magisterium Kościoła Katolickiego. W Gietrzwałdzie Matka Boża Objawiła się blisko 160 razy, a głównymi odbiorczyniami objawień były trzynastoletnia Justyna Szafryńska i dwunastoletnia Barbara Samulowska. Obie dziewczynki pochodziły ze skromnych polskich rodzin, które w czasie objawień dotykał zapoczątkowany przez pruskiego kanclerza Ottona Von Bismarcka Kulturkampf (z niem. – walka o kulturę). Polityka Kulturkampfu eliminowała polskość i zaatakowała nawet samą polską mowę – w 1873 roku zabroniono na ziemiach Warmińskich polskiego języka, atakowano również wiarę, Kościół Katolicki i niepokornych kapłanów. Zamknięto najstarsze na ziemiach polskich sanktuarium duchowne w Braniewie. Ks. Augustyn Weischel, proboszcz parafii Gietrzwałdzkiej, po objawieniach z 1877 roku propagował silnie nowe wtedy objawienia. Spotkały go przez to liczne represje, szykany i grzywny. Władze pruskie obawiały się, że szerzenie wiary za pomocą i wstawiennictwem Matki Bożej Gietrzwałdzkiej przyczyni się do rozwoju polskości. Nie były to obawy bezpodstawne – silnie podkreślane było wtedy, że Matka Boża przemawiała w mowie ojczystej, w mowie polskiej. W objawieniach akcentowane było znaczenie Mszy Świętej, kult różańca i potrzeba jego codziennego odmawiania. Równocześnie Matka Boża pocieszała i przekazywała, że osierocone przez brzytwę Kulturkampfu parafie uzyskają nowych kapłanów, a ciemiężony Kościół i Kraj będą wyzwolone. Matka Boża Gietrzwałdzka określiła siebie samą jako „Niepokalanie Poczęta”, co stanowiło odwołanie do Objawień z Lourdes i Dogmatu o Niepokalanym Poczęciu. Zapewne element „wyzwoleńczy” objawień, jak i wrogi stosunek denominacji protestanckich (szczególnie silnych na Prusach) do nawiązań jak i do samego kultu maryjnego, przyczyniły się do tak wrogiej reakcji władz pruskich. Ostatecznie w 1977 roku biskup Warmiński, za zgodą Stolicy Apostolskiej, zatwierdził objawienia Gietrzwałdzkie jako zgodne z nauką i moralnością Katolicką. Sanktuarium jest znane również z cudownych uzdrowień potwierdzonych przez niezależne Komisje Lekarskie.

Niestety, Gietrzwałd odbija się we współczesnej polskiej mentalności, szczególnie za sprawą konfliktu wywołanego przez centrum dystrybucyjne niemieckiej firmy Lidl. Centrum na nieruchomości 40ha ma obsługiwać sklepy Lidl w województwie Warmińsko-Mazurskim i województwach sąsiednich. Teren, na którym ma powstać nieruchomość, należy do lokalnego przedsiębiorstwa rolnego. Wójt gminy Gietrzwałd, Jan Kasprowicz, podkreśla gigantyczne korzyści dla gminy – koszty inwestycji to początkowo 20 milionów złotych, z czego ok. 3 miliony złotych to opłata planistyczna dla gminy. W podobnym tonie wypowiedziała się sama spółka Lidl, która w liście do mieszkańców gminy, podkreślając potencjalne miejsca pracy, zarobki jakie można uzyskać w centrum dystrybucyjnym, zasadzenie kilkudziesięciu drzew, i remont lokalnej drogi prowadzącej do centrum dystrybucyjnego.

Sprawa nie jest wolna od niejasności. Decyzją wójta inwestycja jest zwolniona z opodatkowania na kolejne 3 lata z możliwością przedłużenia na kolejne okresy. Lidl podkreśla ekologiczny i skierowany na dobro lokalnych miejscowości i społeczności charakter inwestycji. Jednak w karcie informacyjnej samej firmy Lidl pojawia się informacja, że centrum w Gietrzwałdzie ma być węzłem komunikacyjnym nie tylko dla samych produktów firmy Lidl, ale także dla około 150 tysięcy ton śmieci, w tym 3,25 tysiąca ton niebezpiecznych odpadów. Zastanawiać może sam Lidl rozważa jeszcze inne lokalizacje pod rzeczoną inwestycję. W obronę sanktuarium zaangażowane są liczne organizacje społeczne, w tym Fundacja im. Piotra Poleskiego czy Komitet Obrony Gietrzwałdu. W przedmiotowym sporze Komitet natrafił na trudności związane z uzyskaniem informacji dotyczących planów inwestycji i jej wpływów na środowisko. Innym problemem było dla komitetu zorganizowanie lokalnego referendum, tak aby uzyskać informacje o opinii mieszkańców gminy. Procedurę zaskarżył do prokuratury wójt gminy Gietrzwałd, zarzucając Komitetowi podszywanie się pod pracowników gminy. Tym samym miało rzekomo dojść do fałszywego pozyskania przynajmniej części podpisów. W godzinach porannych policja weszła do domu prezesa Komitetu, aby pozyskać oryginalne listy z podpisami. Szczęśliwie (bądź nieszczęśliwie dla niektórych) komitet mógł się podzielić tylko kopiami, bowiem oryginalne podpisy trafiły już dalej w celu realizacji procedury referendalnej.

Spór gietrzwałdzki przebył również długą drogę prawną. Na skutek skargi wniesionej przez organizacje społeczne: Fundacji Działań Społecznych i Ekologicznych Nexus, Ekologicznego Stowarzyszenia Przyjaciół Jeziora Pieniążek oraz Zielonego Zrównoważonego Rozwoju Warmii i Mazur, a także przez Annę i Marka K., Barbarę T. i Janusza S., wojewoda Artur Chojecki cofnął decyzję starosty o pozwoleniu na budowę. Ruch wojewody został jednak zaskarżony do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który uchylił odwołanie i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia przez starostę. Wojewoda, na skutek orzeczenia WSA, dąży do unieważnienia pierwotnej decyzji starosty o pozwoleniu na budowę.

Czemu Gietrzwałd? Co przemawia za tą lokalizacją, szczególnie jeśli uwzględnimy, że sama spółka przynajmniej pierwotnie zdawała się nie stawiać wszystkiego na jedną kartę odnośnie lokalizacji. Nierozsądne wydaje się stanowisko, że przy analizie ryzyka firma Lidl nie wzięła pod uwagę potencjalnych protestów. Może to próba sondowania zagrożeń prawnych i społecznych, potencjalnych trudności, jakie mogą napotkać przyszłe inwestycje? Może kolejne inwestycje mają powstać w jeszcze wrażliwszych lokalizacjach? Starożytna łacińska paremia „In dubio pro reo” (z łac. w wątpliwościach, na korzyść oskarżonego) każe nie zarzucać złej woli tam, gdzie nie można jej dowieść wprost. Trudno jest jednak odmówić, że na tle historycznym, szczególnie uwzględniając czas i miejsce objawień, spór gietrzwałdzki nabiera szczególnego brzmienia. Trudno też w tym sporze nie dostrzec mikrokosmosu współczesnego rozdarcia, niezagojonej w duchowości Polaków – Polska „A”, Polska „B”. Jak ładnie, choć w sposób nieco ekstremalny, podkreślili to autorzy serialu „Plebania”: Janusz Tracz i proboszcz Antoni. Podobnie w „Wilkowyjach” bracia, wójt Paweł i proboszcz Piotr. Również George Carlin, legendarny amerykański komik, lubił mawiać, że „nie można pokonać liczb”. Trudno w tym sporze odmówić obecności wielkich liczb, ale przecież i nie mniejszy nacisk miał miejsce na Gietrzwałdzie w trakcie samych objawień. Dzięki tym Objawieniom i Wierze tamte trudności Gietrzwałd przetrwał niby okręt w sztormie.

Na zakończenie, nawiązując do Opatrzności, można zapytać: dlaczego Gietrzwałd nigdy nie wyrósł na miejsce o duchowym znaczeniu w Europie czy na świecie? Podobnym portugalskiej Fatimie czy francuskiemu Lourdes? To zjawisko często uzasadnia się wewnętrzną pokorą tego miejsca, jego mieszkańców i opiekunów lokalnego sanktuarium. W tej maleńkości miało wzrastać znaczenie gietrzwałdzkiego sanktuarium: „Moc bowiem w słabości się doskonali” (Drugi List Do Koryntian 12;9). Przy opiece Matki Bożej Gietrzwałdzkiej i Łasce Bożej również trudności dnia dzisiejszego będzie dane przejść zwycięsko.

AUTOR: IGOR JAROCKI